Mamy rok 2016. Kilku przyjaciołom w ciemno zaproponowałam na miejsce noclegu w Sandomierzu hotel Pod Ciżemką. Wręcz zapewniłam, że kuchnia jest tutaj wyśmienita, a sam hotel położony jest atrakcyjnie, bo w sercu królewskiego miasta.
Niestety rano przekonałam się, jak bardzo wprowadziłam znajomych w błąd co do kuchni. Sama byłam zresztą mocno zaskoczona tym, co zobaczyłam na bufecie śniadaniowym, a potem jakością znajdujących się na nim potraw.
Oszczędzę tutaj szczegółów, bo śniadanie było bardzo skromne, a niektóre potrawy wręcz nieświeże (jeden z przyjaciół z tego powodu miał nawet później problemy żołądkowe).
Żałuję, ale było to najgorsze śniadanie hotelowe jakie jadłam w ostatnich dziesięciu latach.
Dodam jeszcze, że śniadanie zostało przygotowane i serwowane przez panią z recepcji, która non stop biegała między recepcją na parterze a kuchnią, znajdującą się na I piętrze.
Restauracja nie popisała się też poprzedniego dnia, kiedy jeden z przyjaciół zamówił pizzę, którą nie był zbyt zachwycony.
W menu nie zauważyłam też tych propozycji dań, które były kiedyś.
No cóż, coś mi się wydaje, że słowa piosenki „Nic nie może przecież wiecznie trwać” Anny Jantar odzwierciedlają obecną kuchnię restauracji Pod Ciżemką.
Moja ocena na liście rankingowej restauracji w Polsce to: 1,8.