Opis lokalu
Lokal składa się z dwóch pomieszczeń – z sali z barem i umieszczonej z tyłu budynku oszklonej werandy. Do werandy przylega taras oraz letni ogródek z placem zabaw dla dzieci.
Już od samego wejścia, we wnętrzu ma się poczucie ciepłego, domowego nastroju. Widać, że w jego urządzeniu wzorowano się na sielskim klimacie domu poza miastem. Są tutaj białe postarzane meble, wygodne tapicerowane krzesła oraz kanapy, oryginalne dekoracje i ładne obrusy w czerwone motywy, a także dwa piece, w których na oczach gości wypieka się bezy.
Jednak kluczowym elementem wystroju jest witryna chłodnicza z bogatą wystawą deserów.
Menu (wybrane pozycje)
Zupy:
- Pomidorowa – 9,00 zł
- Chołojec (biały chłodnik z jajkiem) – 15,00 zł
Dania główne:
- Pierogi z kaczką lub gęsią – 35,00 zł
- Wątróbka indycza z cebulką – 28,00 zł
- Łosoś z grilla – 36,00 zł
Do wyboru: puree, frytki belgijskie, ryż, kasza gryczana
Desery:
- Galaretka z owocami – 8,00 zł
- Szarlotka na ciepło z lodami lub bita śmietaną – 16,00 zł
- Sernik Medyceusz (różne smaki z serów Philadelphia i Ricotta) – 15,00 zł
- Tort bezowy (różne smaki) – 15,00 zł
Inne propozycje
Sałatki:
- Z kurczakiem (sałata, pomidor, ogórek, kurczak miodowy) – 24,00 zł
- Z kozim serem (sałata, pomidor, prażone owoce, balsamico, ser kozi) – 28,00 zł
Śniadania:
- Jajecznica z dwóch jaj – 8,00 zł
- Minibufet (wędlina, ser żółty, dżem, masło, pomidor, ogórek) – 28,00 zł
Zamówiłam danie lunchowe: barszcz ukraiński, pstrąga smażonego, puree ziemniaczane i sałatkę z sosem vinegrette za 24,00 zł oraz tort orzechowy za 15,00 zł
Na początek poprosiłam jednak o kawę. Była świetnie zaparzona, podana ze spienionym mlekiem w osobnym dzbaneczku. Dalej barszcz. Zupa była gęsta, dobrze doprawiona – smaczna, ale porcja mała (w bulionówce).
Pewnie dlatego, żebym jeszcze miała miejsce na drugie danie – pomyślałam i czekałam co będzie dalej. Niestety ryba nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia.
Przede wszystkim to nie był pstrąg tylko filet z pstrąga. Miał niewiele mięsa i do tego niezbyt soczystego. Ale to jeszcze nic. Mięso było tak naszpikowane ościami, że jego konsumpcja stała się dla mnie wielce ryzykowna. Rybę zostawiłam.
Sałatki było jak na lekarstwo: po 2, 3 kawałki porwanych liści sałaty lodowej i czerwonej kapusty, do tego trochę zielonego ogórka i pomidora. Nie było też za dużo puree ziemniaczanego. Jednym słowem klapa.
Po takim obiedzie, bez obaw o moją linię mogłam zająć się tortem orzechowym. Zachwalać bym go mogła długo, ale użyję tylko jednego określenia: rewelacja! Takiego deseru nie jadłam już dawno. Nawet teraz, na samą myśl ślinka mi cieknie.
Widać, że w „Werandzie” w robieniu deserów i ich dekorowaniu są mistrzami. Po co więc silić się na coś, co nie wychodzi? Czy nie lepiej pozostać przy tym, co się robi dobrze i z sercem? Ku klientów i swojemu zadowoleniu?!
Obsługa sympatyczna, przyjazna i rozmowna.
Moja ocena jest taka: za obiad - 2,0; za deser, wystrój i obsługę - 8,0. Sumę podzieliłam na pół.
Nota na liście rankingowej restauracji w Polsce to: 5,8.
W pobliżu warto zobaczyć:
Przeczytaj także: