Dotarcie do niego nie było łatwe. Nie dość, że pomyliłam drogi (wprawdzie wiedziałam, że Kutno leży przy autostradzie, ale zamiast A1 na Gdańsk pojechałam A2 na Poznań, i w ten oto sposób wyszła ze mnie niezła blondynka), to na domiar złego w miejscowości nie znalazłam żadnego oznakowania z informacją, gdzie basen się znajduje.
Trochę przypadek, trochę intuicja sprawiły, że skierowałam się we właściwą stronę.
Kompleks znalazłam na peryferiach miasta tuż przy drodze ciągnącej się z Kutna na Płock.
Pierwsze, co zwróciły moją uwagę, to duże boiska, zza których za chwilę wyłoniła się kolorowa bryła budynku aquaparku.
Jak się okazało później znajdujące się obok basenu boiska wchodzą w skład Centrum Szkolenia Małej Ligi Baseballowej, których kolisty kształt wykorzystano w projekcie obiektu parku wodnego.
Zjeżdżając do aquaparku, na skręcie zauważyłam jeszcze przy stacji paliw tablicę z napisem: „Środek nowej Europy Kutno”.
Już w domu postanowiłam sprawdzić, czy tak oznaczone miejsce jest tym, o którym mówiła informacja. I... okazała się czystym zabiegiem marketingowym. O tyle jednak skutecznym, że wzbudziła moją ciekawość i przybliżyła charakter miasta, do którego na stronie turystycznych gmin tak zaprasza prezydent Zbigniew Burzyński: Witam serdecznie w Kutnie, mieście nazywanym "Środkiem Nowej Europy". Ambicją i dążeniem mieszkańców oraz władz miasta jest wykreowanie wizerunku Kutna jako nowoczesnego, europejskiego miasta, łączącego harmonijnie tradycję historyczną z wymogami współczesności, miasta wykorzystującego swoje atuty do wszechstronnego rozwoju społecznego i ekonomicznego. Mam nadzieję, iż wizyta w naszym mieście dostarczy Państwu wielu miłych wrażeń. Zapraszam do zwiedzania, pobytu i współpracy.
Za moment już mogłam zaparkować samochód na obszernym parkingu przed aquaparkiem.
Po schodach wiodących z miejsca postoju dostałam się na taras prowadzący do wnętrza obiektu.
Za szklanymi drzwiami
Myliłam się, że zastanę tutaj tylko baseny. Wodna kraina jest tylko częścią zespołu, w skład którego wchodzą: strefa fitness z dwoma salami do ćwiczeń ruchowych i dwoma do squasha oraz kręgielnia bowling.
Zaraz po wejściu przywitało mnie znakomite obserwatorium – barek w przestronnym holu. Miejsce, z którego popijając kawę lub zimny napój jak na dłoni widać wodny raj za szklaną taflą ściany.
W środku parku wodnego zastałam strefy zarówno przyjazne dla sportu, jak i rekreacji. Jakiekolwiek bym nie wybrała, to okazały się spełnić moje życzenia. W każdej znalazłam coś ciekawego.
Strefa rekreacyjna zafascynowała mnie np. małym basenem (z wodą sięgającą zaledwie do pasa), w którym zainstalowano urządzenia (siatka, bramki, kosze) do zabawy z piłką.
Przyznam, że po porcji adrenaliny, której dostarczyły mi próby dostania się na powierzchnię plastikowych kamieni przytwierdzonych do dna basenu łańcuchami i wspinaniu się po ścianie wspinaczkowej, taka gra wodna zadziała na mnie niezwykle rozprężająco. Podobnie jak inne atrakcje: dzika rzeka, masażery, jacuzzi.
Dopełnieniem wrażeń w tej części basenu był zjazd jedną ze zjeżdżalni. A trzeba wiedzieć, że jest ich (poza małą „słoniem” w brodziku dla dzieci) aż cztery: dwie rurowe zewnętrzne (w jednej z nich zainstalowano multimedialne efekty specjalne) i dwie wewnętrzne – o szerokim torze umożliwiającym zjazdy w kilka osób i dla amatorów mocnych wrażeń, tzw. kamikadze.
Swoją ofertą skusiła mnie też strefa saun: sucha, dwie parowe, lodowa, wiadro wody i prysznice. Pobyt skróciłam do łaźni parowej i lodowej, w której natarcie się kryształkami lodu z misy lodowej przyniosło cudowne orzeźwienie.
Świat widziany oczami pływaka
Co zauważyłam w części sportowej to, to że w niewątpliwej chlubie aquaparku - basenie pływackim zerwano z rutyną „zwykłych” basenów.
W tradycyjnym basenie tory są bowiem przystosowane na jedną osobę – wtedy pływa się spokojnie i bez obawy, że można stać się ofiarą czyjejś niesubordynacji lub braku umiejętności pływackich.
Na tutejszych (szerokich na ok. 2 m każdy) torach zadbano o to, aby swobodę mogło czuć dwóch (a nawet więcej) pływających.
Komfort i wygodę zakłócają jedynie liny oddzielające poszczególne tory. Wykonane metodą ażurowego plastiku nie spełniają zasad bezpieczeństwa – w razie zahaczenia o nie dłonią, mogą nawet połamać palce. I to poddaję uwadze kierownictwa basenu.
Pomijając to niedopatrzenie (które wierzę, że zostanie wzięte do serca i obecne liny zostaną zastąpione linami z elementami z pełnego plastiku), basen wraz z ładną widownią wzdłuż jednego z jego boków, może równać się z podobnymi o wysokich standardach europejskich.
I jeśli mam być do końca szczera - to nie zachwyciły mnie ceny biletów indywidualnych. Niestety dość wysokie dla zwykłej polskiej kieszeni. Na przykład normalny całodniowy kosztuje 41 zł. Plusem jest to, że w tej cenie zawarta jest możliwość korzystania ze strefy saun. Minusem, że nawet przy najlepszych chęciach i warunkach, w środowisku wodnym organizm nie wytrzyma więcej niż 2 – 3 godziny, co przy cenie 14 zł za godzinę daje kwotę podobną.
W pobliżu warto zobaczyć:
W pobliżu można zjeść w:
- Restauracji Muzyczna hotelu Rondo
Przeczytaj także:
- Maurzyce – skansen dawnej wsi łowickiej
- Most w Maurzycach – światowa perła
- Spacerkiem po Starym Rynku w Łowiczu (Łódzkie)
- Zamek w Oporowie – piękna rycerska rezydencja obronna